wtorek, 18 czerwca 2013

Czworakowanie - mobilizacja sił

Kiedy Malinka zaczęła samodzielnie się przemieszczać (najpierw pełzać, później czworakować) starałam się ją do tego zachęcać i urozmaicać jej to na różne sposoby. Wiadomo, że dla malucha wszystko jest ciekawe i z reguły chętnie przemierzają mieszkanie swoimi ścieżkami, jednak uważam, że warto sprawić aby te wędrówki były czasem bardziej celowe. 


Pierwszym sposobem u nas było umieszczenie w pokoju dziecka zabawek w różnych miejscach, tak aby musiało pokonać pewną odległość żeby się pobawić. To oczywiście najlepiej sprawdza się na początku - kiedy dla małego pełzaka to nie lada wyczyn przemieścić się na drugi koniec pokoju. 

Dla większego dziecka warto rozszerzyć pole manewru na całe mieszkanie. Ja przygotowałam w kilku pokojach specjalne miejsca, gdzie córeczka znajduje swoje zabawki. Właściwie nie muszą być to jakieś wielkie zmiany w wystroju pokoi - nic z tych rzeczy. Po prostu niewielki kącik, wolna nisko położona półka, a nawet (idąc za dobrą radą pewnej przyjaznej osóbki:)) tacka czy mały dywanik, na których maluch zawsze znajdzie coś dla siebie. Dla mnie dużym plusem jest to, że dzięki temu nie muszę codziennie przenosić zabawek z pokoju dziecka do innych pomieszczeń, ponieważ wszędzie jest coś czym może się zająć. Malinka bardzo chętnie z tego korzysta i pokonuje codziennie wielokrotnie różne trasy między pokojami. Duża porcja ruchu zagwarantowana:)

Kolejny sposób na zaktywizowanie malucha to tor przeszkód do czworakowania. Można zakupić gotowe tory, albo różne pojedyncze elementy do rozstawiania. Na przykład takie cudo:

                                                                                                                       źródło: http://sklep.nowaszkola.com.pl/

Jednak o wiele prościej (i taniej) jest przygotować coś we własnym zakresie. I tak też zrobiłam ja.
Pierwsze "tory przeszkód" tworzyłam dla córki odkąd zaczęła pełzać. Zaczęłyśmy od zwykłego przewijaka;) Kiedy przestał on nam już służyć w wiadomym celu kładłam go na podłodze i zachęcałam dziecko aby pokonało przeszkodę. Dużą radość sprawiało Malince wykonanie zadania (nie wspominając o dumie mamy:)). Z czasem dokładałam przeszkody o różnym stopniu trudności: duże poduszki, zwinięty koc, kilka małych poduszek, duży pluszak, leżaczek (przy którym należy się podnieść najpierw na kolanka później na nóżki), materacyk. Każda nowa przeszkoda mobilizuje do wykonywania innych ruchów, które rozwijają sprawność fizyczną malucha. 

Kolejnym stopniem trudności może być na przykład wspinaczka po materacyku opartym o niską kanapę (ja zawsze asekuruję dziecko). W przygotowaniu mam też tunel z dużego kartonu, który będzie trzeba przemierzyć:) 

1 komentarz:

  1. Mieliśmy podobne tunele z namiotami, ale nie polecam. Namioty się raz dwa popsuły; na wietrze co chwilę je zwiewało, a w domu nie było na to miejsca po rozłożeniu. Tunele są ok. Przetrwały trójkę dzieci, ale wyblakły na słońcu.

    OdpowiedzUsuń